Na blogu od kilku miesięcy cisza, co nie znaczy, że jego sprawczyni zrezygnowała. W sierpniu byłam na kolonii z dzieciakami, potem chwila w domu i na Niemcową - a bransoletki ze sobą. Najpierw kisiły się w reklamówce, a potem moim oczom ukazała się tekturowa rurka.. Resztę widać na zdjęciu ;)
P.S.
Bransoletki wisiały za pozwoleniem bazowego.
Zdjęcie wykonał Mariusz Szczerba.
Na Niemcowej nie ma już bransoletek - pozostałe wróciły ze mną do domu.
Dziękuje za uwagę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz